Warszawskie Forum Samorządowe z narastającym niepokojem obserwuje sytuację w warszawskim Szpitalu Południowym. Ta jedna z najnowocześniejszych w mieście placówek szpitalnych została znacjonalizowana przez rząd niemal zaraz po swoim otwarciu.
Pod pretekstem walki z pandemią koronawirusa rząd przejął samorządowy szpital, który od tego czasu stoi niemal niewykorzystywany. W tym samym czasie tysiące warszawiaków czeka w niekończących się kolejkach na wizyty u specjalistów czy na planowane od dawna i odwoływane w związku z pandemią zabiegi. Szpital, który powstał ogromnym nakładem sił i środków pochodzących z budżetu miasta, świeci pustkami. Rządowa komisarz marnuje wysiłek bardzo wielu osób i pozbawia tysięcy mieszkańców opieki medycznej na najwyższym europejskim poziomie.
Warszawskie Forum Samorządowe stoi na stanowisku, że Szpital Południowy powinien niezwłocznie wrócić pod zarząd władz samorządowych Warszawy, które od dawna planowały jego wykorzystanie z korzyścią dla wszystkich mieszkańców miasta. Stolica bardzo pilnie potrzebuje tego szpitala i to nie jako nieudolnie zarządzanej przez rząd wydmuszki, ale jako pełnowartościowej i pracującej pełną parą placówki, która jest niezbędna dla zapewnienia mieszkańcom bezpieczeństwa zdrowotnego.
Apelujemy do rządu o niezwłoczne podjęcie rozmów z władzami miasta i oddanie mieszkańcom szpitala, na który tak długo czekali.
W szpitalu południowym, w dniu 3 maja spędziłam 5 godzin w oczekiwaniu na chirurga z poparzeniem u schorowanej wiekowej mamy. Cisza, spokój, wielki nowoczesny szpital i to jedyna zaleta, którą dostrzegłam. W ciągu 5 godzin zgłosiło się 3 pacjentów na zabieg na następny dzień. Żadnych karetek, żadnych nadzwyczajnych przypadków. Żadnego też chirurga. Dowiedziałam się, że na oddziale są dwie panie chirurg i trzeba czekać. Żadna się nie pofatygowała. Jedyną osobą godną pochwały był młody ratownik medyczny, pełen energii i chętny do pomocy, JEDYNY. 82 letnia mama z Alzheimerem opadła z sił i opuściła ten nowoczesny szpital nie doczekawszy się interwencji chirurga do którego miała skierowanie z przychodni. Przy okazji byłam świadkiem sfrustrowanego męża, którego chora onkologicznie żona leżała porzucona od kilku dób na korytarzu tego „nowoczesnego” szpitala w uwłaczających warunkach, na plastikowym łóżku bez pościeli, jak się wyrażał, człowiek był zdesperowany i zrozpaczony w krzyku swojej bezradności. Usiłowałam wystawić opinię w innym miejscu, ale nie było możliwości w miejscu, gdzie zaprogramowano 30 super opinii i brak możliwości wystawienia innej. Chore sytuacje w NOWOCZESNYM szpitalu.