Już przed I wojną światową Warszawa aspirowała do grona najważniejszych, światowych stolic. Świadczyły o tym między innymi ambitne plany zabudowy wysokościowej. Na początku XX w. wzniesiono jeden z najwyższych w Europie i pierwszy w Polsce niebotyk – Cedergren (obecna PAST-a). Wiele spośród zrealizowanych jeszcze przed II wojną światową inwestycji można podziwiać do dziś.
Aktualnie najwyższym budynkiem na świecie jest strzelisty Burdż Chalifa w Dubaju – jego wysokość to aż 828 m. Koszt budowy wyniósł 1,5 miliarda dolarów. Jak widać, współczesna technologia umożliwia wprowadzanie nowatorskich rozwiązań, które stwarzają niemal nieskończone możliwości konstrukcyjne. Zupełnie inaczej przedstawiały się realia XX-wiecznej Warszawy.
Polscy konstruktorzy musieli brać pod uwagę dużo więcej barier niż ich zachodni koledzy po fachu. Jedną z najtrudniejszych do ominięcia był znacznie ograniczony zasięg drabin straży pożarnej i niewystarczająca wysokość słupa wody tłoczonej przez wodociągi
– mówi Grzegorz Gruchalski, przewodniczący Warszawskiego Forum Samorządowego i popularyzator historii Warszawy.
Budynki w tym czasie liczyły zazwyczaj maksymalnie 6-7 kondygnacji, a te z około 1913 r. – 9, czyli 38 metrów. Wyjątkiem od tej reguły był wzniesiony w latach 1908-1910 8-kondygnacyjny (współcześnie 11-kondygnacyjny) Cedergren o wysokości aż 51,5 m. Obecnie ocenia się go jako pierwszy w Europie monumentalny wieżowiec wzorowany na amerykańskich drapaczach chmur szkoły chicagowskiej. Stylem wpisywał się w modernistyczny nowy historyzm inspirowany średniowieczem. Przez rok od ukończenia był on najwyższym budynkiem na Starym Kontynencie, a do 1934 – najwyższym w Polsce. Znany dziś jako PAST-a wysokościowiec uległ znacznym zniszczeniom podczas II wojny światowej. Na przełomie lat 50. i 60. odbudowano go w uproszczonej formie. Inną wysoką – jak na warszawskie warunki – konstrukcją była 9-kondygnacyjna kamienica Kacperskich oddana do użytku w 1914 r. (róg ul. Marszałkowskiej i Polnej). W jej zachowanej do dziś elewacji również można odnaleźć nawiązania do wielkomiejskiej architektury Stanów Zjednoczonych – budynek przypomina nowojorski Flatrion Building. Tyle samo kondygnacji miała mariensztacka kamienica przy ul. Nowy Zjazd 7, rozebrana w 1949 roku.
Nowoczesna stolica początków dwudziestego wieku
Wyhamowany przez I wojnę światową trend rozwoju miasta wzwyż znalazł swoją kontynuację w międzywojniu. Ten okres to wiele zjawiskowych i futurystycznych planów. Jedynie niektóre z nich udało się zrealizować. Stolica i odradzające się po wojnie Państwo Polskie miało bowiem ograniczone zasoby oraz możliwości inwestycyjne. W 1933 r. ukończono 66-metrowy Prudential.
Budynek przy ówczesnym placu Napoleona pozostał wizytówką Warszawy na długie lata. Tworząc ten symboliczny projekt stołeczni architekci nawiązali stylem do amerykańskich wieżowców doby modernizmu. 66-metrowy wieżowiec Prudential przez rok od wybudowania plasował się na piątym miejscu w Europie pod względem wysokości (ex aequo z inwestycją w Kolonii). W 1938 r. była to już siódma, a w 1940 r. ósma pozycja. Dla utrzymania stolicy w europejskiej czołówce konieczne były nowe inwestycje
– wyjaśnia Grzegorz Gruchalski.
Warszawa marzeń Stefana Starzyńskiego
Okres prezydentury Stefana Starzyńskiego to wizja wielkiej Warszawy. Architekci zachęceni wielkomiejskimi planami proponowali coraz śmielsze koncepcje. Niektóre z nich miały ogromną skalę – nawet na dzisiejsze standardy. W 1934 r. Juliusz Nagórski, w centrum swojego projektu ronda Waszyngtona, planował budowę dwustumetrowej Wieży Niepodległości ozdobionej iglicą z anteną radiową. Na otwarciu wystawy, oprócz wspomnianego prezydenta-wizjonera, był obecny prezydent Polski – Ignacy Mościcki.
Udział najwyższych władz państwowych pokazuje, jak prestiżowe było to przedsięwzięcie. Czy architekt czerpał inspirację z niemal siedmiokrotnie wyższego od warszawskiego Prudentialu nowojorskiego Empire State Building? To pozostaje zagadką do dziś. Nawiązania do kształtu projektu polskiego autora można odnaleźć natomiast w powojennym, socrealistycznym wysokościowcu – Pałacu Kultury i Nauki
– zauważa Grzegorz Gruchalski.
Oprócz Wieży Niepodległości także inne monumentalne projekty nie zostały zrealizowane. W konkursie z 1935 r. na rozbudowę Banku Gospodarstwa Krajowego przy Alejach Jerozolimskich w Śródmieściu zwyciężyła propozycja Rudolfa Świerczyńskiego. Zakładała ona powstanie 17-piętrowej wieży, prac jednak nie udało się rozpocząć do wybuchu wojny. Ten sam architekt latach 1934-1935 zaplanował powiększenie Gmachu Ministerstwa Komunikacji (dzisiejszy budynek Ministerstwa Infrastruktury przy ul. Chałubińskiego 4/6) o smukłą, 25-kondygnacyjną, prostopadłościenną wieżę na rogu ul. Wspólnej. Ostatecznie budynek przebudowano w latach 1948-1950 według projektu Bohdana Pniewskiego. Już kilka przykładów pokazuje aspiracje ówczesnych architektów i urbanistów, a na tym się nie kończyło.
Warszawa na miarę XXI wieku
Dziś trudno ignorować wyznaczony już na początku XX w. kierunek rozwoju miasta. – Ścisłe centrum Warszawy musi rosnąć w górę – taka właśnie idea towarzyszyła jego planowaniu. Efektywne zagospodarowanie dobrze skomunikowanej przestrzeni pozwala wykorzystać proekologiczny potencjał komunikacji publicznej i ograniczyć ruch samochodowy. A oferta transportowa Śródmieścia jest niezwykle bogata. To właśnie tutaj krzyżują się dwie linie metra, przecinają się trasy tramwajowe i autobusowe. Do dyspozycji podróżnych są dworce kolejowe podmiejskie i dalekobieżne, z Dworcem Centralnym na czele. Dzięki temu tętniące życiem „serce” stolicy jest dobrze połączone nie tylko z pozostałymi częściami aglomeracji, ale też innymi ośrodkami miejskimi
– wskazuje Grzegorz Gruchalski.
Kontynuować historyczną wizję zdają się takie projekty jak Varso – najwyższy budynek w Polsce i w Unii Europejskiej, a jednocześnie kompleks łączący w sobie funkcje biurowe i handlowo-usługowe, najwyższy apartamentowiec w Unii Europejskiej – ikoniczna Złota 44 uznanego architekta Daniela Libeskinda czy zabudowa otoczenia hotelu Marriott, gdzie miasto i prywatni właściciele od lat planują realizację nowych dominant.
Świetnie skomunikowana dzielnica centralna może służyć jako dobre miejsce pracy oraz spędzania wolnego czasu, natomiast Stare Miasto wraz z Traktem Królewskim jako prawdziwa historyczna wizytówka
– ocenia Grzegorz Gruchalski.
Sen o niebotykach spełniony?
Rozwój stolicy nie zwalnia tempa. Po oddanych do użytku w ostatnich latach: kompleksie Varso, Q22 na roku alei Jana Pawła II i ul. Grzybowskiej, SKYSAWA przy ul. Świętokrzyskiej czy wieżowcach przy rondach ONZ i Daszyńskiego przygotowywane są kolejne wielkie projekty. Teren dawnego CH Jupiter i hali Słowa Polskiego przy ul. Towarowej 22 na bliskiej Woli zmieni się w zieloną dzielnicę z kilkoma wieżowcami sięgającymi nawet 150 m. Również Śródmieście ma szanse „urosnąć”. Planowane są inwestycje w pobliżu Pałacu Kultury i Nauki oraz przy hotelu Marriott, gdzie wkomponują się one w zachodni, śródmiejski pas wieżowców, pomiędzy al. Jana Pawła II a ul. Emilii Plater, aż do ul. Wspólnej.
To adekwatna architektoniczna przeciwwaga do PKiN, który przez dziesiątki lat górował nad całym miastem. Obecnie „chowa się” on pośród nowoczesnych wysokościowców. Tak bogata panorama Warszawy już dziś pięknie prezentuje się zarówno z okien przylatujących do stolicy samolotów, jak i praskiej strony Wisły oraz mostu Siekierkowskiego. A za sprawą nowych inwestycji może być jeszcze bardziej okazale
– podsumowuje Grzegorz Gruchalski.